|
POCZĄTKI WIKINGA
MKS Jodłowa początkiem Wikinga
Zdawać by się mogło, że Wiking Opole powstał z dnia na dzień. Ktoś wpadł nagle na pomysł, aby powstał klub, zebrał ekipę, zarejestrował go i włączył do rozgrywek. Otóż tak było, ale zanim do tego doszło spora grupa zawodników, którzy obecnie grają w Wikingu tworzyła znany chyba w całym Opolu - to może przesada :) - osiedlowy klub MKS Jodłowa.
Data powstania MKS to rok 1986. Wtedy to grupa młodych ludzi z osiedla na Jodłowej założyła ten wspaniały klub, przez który przewinęło się mnóstwo bardzo dobrych piłkarzy, a który już dziś nie istnieje, choć można powiedzieć, że to część obecnego Wikinga. Gdy MKS powstał grali tam m.in. bracia Dorowie: Mirek, Przemek i Darek, był także Krzysiek Chojak, a od czasu do czasu pogrywał Cisu, który ponoć jest bardzo zainteresowany grą w Wikingu, i Chvastu - nowy nabytek Wikinga :).
MKS rozgrywał swoje spotkania na osiedlowym boisku "El Stadio De Jodłowa" znajdującym się pomiędzy pięknym zadaszonym śmietnikiem tworzącym jedną z trybun oraz zamkiem rodem ze średniowiecza,któremu osiedlowe łobuzy zniszczyły jego piękne wieżyczki. Problem bramek był rozwiązany w połowie przez owy śmietnik,którego mury musiały znosić potężne uderzenia piłkarzy MKS-u. Ileż tam piłek molestowało ten mur. Druga bramka natomiast niemal co wakacje była głównym powodem pospolitego ruszenia na Jodłowej. Cała młodzież naszego osiedla zbierała się i rozpoczynała ciężką pracę nad postawieniem trzech belek tworzących prostokąt o różnych wymiarach. Oczywiście rozmiar bramki zawsze był dobierany do naszych potrzeb,czyli z roku na rok szerokość i wysokość rosła o parę dobrych centymetrów.
Pamiętam dobrze jak dzieliliśmy się na grupy,z których każda miała inne zadania. Jedni biegli na budowę po belki,drudzy kombinowali gwoździe i młotki,a inni wynosili z jednej z osiedlowych piwnic cement,którym zalewaliśmy słupki. Oczywiście wszystko za zgodą właścicieli owych materiałów. Każda nowa bramka to było wydarzenie,gdyż albo wcześniej przez dłuższy czas jej nie było,bądź ktoś się po pijaku na niej wyładował i nie było do czego ładować petard w stronę zamku. O ile dobrze pamiętam mieliśmy nawet siatki na słynnej bramce,a najbardziej egzotyczną była siatka maskująca z...wojska! Czasy kopania na Jodłowej minęły bezpowrotnie,gdy jakiś idiota,który przyjechał swoim starym żukiem sprzedawać ziemniaki i inne produkty pola,wjebał się w nasz prostokąt tak,że nic z niego nie zostało. Ponoć młody Franiu zapisał numery rejestracyjne tego kolesia!Przez tego wieśniaka więcej już nie zagraliśmy na Jodłowej,gdyż nie mieliśmy siły aby podnieść się po tak dotkliwej porażce. Przez te kilka lat na osiedlowym boisku mieliśmy wiele akcji z osiedlowymi piratami drogowymi,którzy chcieli zrobić sobie z naszego placu gry parking a także z okolicznymi sąsiadami mającymi swoje mieszkanka blisko boiska. Raz jednemu kolesiowi przestawiliśmy poloneza o jakieś 10 metrów,gdyż przeszkadzał w grze. Kolo nieźle się zdziwił,że samochód zmienił swoje trajektoria. Pamiętam sytuację po której jednej pani z Jodłowej piłka na wysokości drugiego piętra wleciała centralnie do dużego pokoju przez balkon! Nieźle się wkurzyła,dobrze,że była dobrą znajomą...oddała piłkę po długich pertraktacjach. Każdy mecz na Jodłowej gromadził sporą widownie w postaci najmłodszych adeptów futbolu,którzy dumnie zajmowali loże honorowe na zamku,śmietniku i wszędzie gdzie tylko się dało. To były wspaniałe czasy,w których brali udział przede wszystkim dzisiejsi Wikingowie. W 1992 roku MKS wystartował w turnieju szóstek odbywającym się na boiskach Okrąglaka. My młodzi czyli ja Wili, Ochnio, Berti (B. Wojnarowski) obecni zawodnicy, nic tam nie zwojowaliśmy choć odnieśliśmy w pierwszym spotkaniu zwycięstwo...jedyne w turnieju. Natomiast na tym samym turnieju "starsi" z MKS-u w swojej kategorii wiekowej zajęli trzecie miejsce, a w składzie grało wielu obecnych Wikingów. Niestety dokładnie nie pamiętam kto... Nie chwaląc się na osłodę słabego występu naszej młodej Jodłowej zostałem najlepszym bramkarzem turnieju, ale to tak na marginesie. Przecież każdy wie, iż legendą Jodłowej na bramce jest Chvastu :). Nie będę wymieniał wszystkich rozgrywek w jakich uczestniczył MKS Jodłowa z obecnymi piłkarzami Wikinga, ale warto wspomnieć o Mistrzostwach Świata, jakie rozgrywaliśmy na boiskach Okraglaka. Graliśmy pod nazwą Rumunia z grupy nie udało nam się wyjść. Grali wtedy Wili, młody Ochnio i Berti... no i ja, a opiekunem Jodłowej był obecny goalkeeper Wikinga, starszy brat młodego Adasia. Widać, że już wtedy próbował swoich sił w trenerce. Dziś służy pomocą w Wikingu swoim doświadczeniem jako bramkarz :). Warto wspomnieć chyba największy sukces, a zarazem ostatni wspólny występ w ramach Jodłowej. W pierwszych oficjalnych mistrzostwach Opola drużyn amatorskich pod nazwą Hooligans Jodłowa, którą wymyślił Wili zajęliśmy drugie miejsce w finale - przegrywając w karnych. Wtedy to drużyna była złożona z wielu zawodników dzisiejszego Wikinga z "Ziutą" na stoperze... a później na bramce w karnych. Gdybym ja bronił te karne to byśmy wygrali, a tak dupa blada :). Warto dodać,że nie strzeliliśmy żadnego karnego z czterech wykonywanych.
Takie właśnie były początki. Później ludzie porozchodzili się po różnych klubach od Odry począwszy, kończywszy na rożnych wiochach, o których chyba nie warto wspominać...,a następnie powstał Wiking OPOLE!
|
|